przez casus maximus » 7 sie 2013, o 14:26
Miałem się nie wypowiadać, gdyż temat organizacji zawodów driftingowych jest dla mnie coraz bardziej drażliwy i niechętnie biorę udział w takich dyskusjach.
Ale jednak czytam wÄ…tek i DRIFT OPEN pojawia siÄ™ w postach kilka razy.
Powiem Wam tak. Gdyby nie Fasola to w sezonie 2013 nie byłoby ani jednych zawodów driftingowych spod znaku DRIFT OPEN. To tylko dzięki jego uporowi, pozytywnemu myśleniu udało się zorganizować dwie rundy. W głównej mierze on wziął na bary tą serię i on ją w tym sezonie pociągnął, a z jakim skutkiem - każdy widzi. Jemu tutaj trzeba bić pokłony, że mu się chce i robi to dobrze i profesjonalnie.
Ale do czego zmierzam.
Nigdy nie miałem zwyczaju krytykować innych organizatorów, bo różnie bywa i nie zawsze wszystko wychodzi. Pewnie - jak jest moneta to z reguły wszystko idzie lepiej i łatwiej. Niestety tej monety w polskim driftingu tak naprawdę nie ma. Mam osobiście dość zarzynania się w imię idei i szczytnych celów i obgryzania paznokci z obawy o to czy zawody się chociaż zwrócą czy też nie. Mam dość tego stresu. Przykro to mówić, ale z sezonu na sezon jest coraz gorzej, coraz mniej sponsorów i coraz więcej trudności aby zorganizować jakąkolwiek rundę, a koszty organizacji ciągle rosną. Mam dość obiecywaczy, którzy na koniec każdego sezonu obiecują pomoc, mówią aby walić do nich jak w dym i zrobimy fajną serię. Oczywiście jak co roku kończy tylko się na słownych deklaracjach, a my później ładujemy własne pieniądze aby zorganizować zaplanowane rundy. Mam tego serdecznie dość. Nie mam już zapału, motywacji, a słowo drifting kojarzy mi się tylko ze stresem, utopionymi pieniędzmi, użeraniem się na zawodach z niektórymi ludźmi. Bartek Owczarek pisze o chęciach - pewnie, to ważna rzecz - ale teraz aby zrobić dobre zawody to trzeba przedewszystkim pieniędzy, których ciągle nie ma lub brakuje. Prowizorka i bylejakość nie wchodzą w grę. Aby zrobić naprawdę dobrą rundę trzeba kilkadziesiąt tysięcy złotych, przy braku sponsorów jak myślicie, gdzie trzeba przerzucić ciężar finansowania zawodów? Wpisowe, bilety na imprezę. Ale ile można?
Cieszę się tylko, że mamy tych sponsorów co mamy bo nawet na puchary nie byłoby, na nagrody, blendy itd.
Dlatego apeluję do Was: zbastujcie z atakami na Natalię bo życie organizatora zawodów driftingowych to tak naprawdę droga przez mękę. To jest robienie czegoś wbrew logice. Butch mi to kiedyś już tłumaczył, ale nie wierzyłem, postanowiłem dalej to ciągnąć, pojawił się Fasola. Teraz ja jestem w tym miejscu gdzie kiedyś był Butch (którego gorąco pozdrawiam) i coraz bardziej się zastanawiam czy nie wysiąść z tego wozu pod nazwą drifting. Mam już serdecznie dość, a naprawdę słowo drifting wzbudza we mnie tylko negatywne emocje. Na koniec sezonu będzie pewnie podsumowanie. Zastanowimy się z Fasolą co dalej. Ale widzę to w czarnych barwach.
Są plusy oczywiście: mnóstwo wspaniałych ludzi poznałem, było sporo fajnych chwil, także tych wesołych.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
PS. Forum czytają także potencjalni sponsorzy, a wiec po takich wpisach życzę powodzenia Natalii w szukaniu darczyńców.